Porażka w Pekinie z 595. rakietą, została „1” na południu. Nagłe 1:4 w cieniu kontrowersji

0
4

Nad startem Emmy Navarro w turnieju WTA 125 w Hongkongu głowili się eksperci: regulamin zabrania bowiem tenisistkom z czołowej dziesiątki występów w tak małych zawodach, bez względów na okoliczności. Amerykanka zaś jest ósma, właśnie pożegnała się z China Open w Pekinie, sensacyjnie przegrywając z Shuai Zhang. Walcząca o WTA Finals Navarro znalazła jednak drobny kruczek, który pozwolił jej na grę na południu, choć w teorii mija się ona z celem. I z dziką kartą przystąpiła do boju ze Szwajcarką Viktoriją Golubic, by w drugim secie znaleźć się…

Sprawdź także:  Anna-Maria Sieklucka zapytana o "365 dni" i Michele Morrone. Zrobiło się niezręcznie [PLOTEK EXCLUSIVE]

Tytuł oraz fragment artykułu pochodzą z serwisu sport.interia.pl

Pełna treść artykułu znajduje się pod adresem:
https://sport.interia.pl/tenis/news-porazka-w-pekinie-z-595-rakieta-zostala-1-na-poludniu-nagle-,nId,7827620

Zachęcamy do przeczytania całości